Biada zwyciężonym. Tak by było, gdyby wygrał Trzaskowski. Kiedy wygrywa Duda to jest w najlepszym przypadku "uff". To z jednej strony dobrze. Bo to generalnie pokazuje, że nie ma po tej stronie żądzy krwi. Jest milczenie. "Milcząca większość". W tym przypadku minimalnie ale jednak większość. Z drugiej strony jest niemożność milczenia. Ta niemożność jest widoczna wszędzie m.in. na facebooku. Można to nazwać próbą zahukania "milczącej większości". A góra stoi. I nawet nie próbuje się odkuwać po zwycięstwie.

Nie wiem czy dobrze odczytałem teksty Coryllusa o komunikacji. Rozumiem to tak, że PiS dokonał w Polsce zamachu na istniejące hierarchie. W skrócie jest lepsza część społeczeństwa i ta gorsza. Oczywiście tylko we własnym mniemaniu lepsza. Przy czym bycie lepszym wiąże się z przywilejami głównie. Praktycznie polega na utrzymywaniu bądź obronie stanu posiadania, obronie swoich wpływów. Pograda wyborców Trzaskowskiego do wyborców Dudy jest nie do powstrzymania. Wylewa się wręcz. PiS więc jest nadzieją na podniesienie znaczenia tej gorszej części społeczeństwa. Głównie chyba z wiosek.

Gdzie w tym wszystkim są wyborcy Konfederacji? Wydaje mi się, że oni chcieliby zbudować własną hierarchię i dlatego myślę, że nigdy nie wygrają. Ludzie, którzy głosowali na Bosaka są ludźmi uświadomonymi. Bo wiedzą o szczepionkach, 447 i o wielu różnych rzeczach o których wyborca PiS nie wie i nie chce wiedzieć (bo nie ma czasu na pierdoły). Być może pograda do wyborców PiSu, do wsi, jest nie mniejsza niż u wyborców Trzaskowskiego.

Ta pogarda do wieśniaków jest tak naprawdę pogardą do ludzi. Wynika przede wszystkim z nieznajomości ludzi. Niechęci przed poznaniem jak faktycznie wyglada to w rzeczywistoci. To mi się kojarzy z obrazem chopów w powieści Reymonta. Jestem wręcz pewny że pamiętniki Jana Słomki pokazują inny obraz chłopstwa niż Reymont.

Zacytuję kilka zdań z książki Chestertona o św. Tomaszu z Akwinu, które wiążą mi się z tym co napisałem powyżej.

"jedyną rzeczą wyróżniającą świętego od ogółu zwykłych ludzi jest jego gotowość do obcowania ze zwyczajnymi, porządnymi ludźmi (...) Święty bynajmniej nie pragnie jakiegoś wyróżnienia; jest on jedynym rodzajem wysższego człowieka, który nigdy nie był jakąś wynoszącą się nad innych osobą. (...) Jak przy wszelkiej zdrowej własności prywatnej dość świętemu na tym, że ją ma i nie pragnie ograniczać liczby ludzi, którzy ją posiadają".

Zatem ci którzy się wynoszą ponad innych są przekonani, że albo będą na górze albo na dole. I że lepiej jest być na górze. Przy czym liczba miejsc na górze jest ograniczona więc trzeba się starać, żeby za dużo tych z dołu nie weszło do góry a najlepiej żaden.

	Janusz-Tryk
	13 lipca 2020 17:37