-

Janusz-Tryk

Gdzie dwóch się bije... Arabia Felix 2

Autorem książki „Arabia Felix. Historia duńskiej ekspedycji (1761-1767)” jest Duńczyk Thorkild Hansen. Cytowałem jakiś czas temu jego książkę o Jensie Munku i jego bardzo śmiałej wyprawie w poszukiwaniu północno-zachodniej drogi morskiej do Indii. Między nawigowaniem po lodowanych wodach północnych przez Jensa Munka, a przemierzaniem pustynnych piasków przez dwóch naukowców, jednego kartografa, lekarza i rysownika upłynęło ponad sto lat. Dokładnie Jens Munk wyruszył w rejs w roku 1619. Jakoś przypadło mi do gustu pisanie Hansena. W obu książkach opiera się on na relacjach z pierwszej ręki. Cytuje dzienniki i listy uczestników wyprawy i osób z nimi związanych.

Chociaż jeszcze nie dotarłem do połowy książki Arabia Felix to chciałem opisać konflikt między dwoma naukowcami biorącymi udział w ekspedycji tj. Peterem Forsskålem, szwedzkim botanikiem i Friedrichem Christianem von Havenem duńskim językoznawcą. Ten von Haven to było niezłe ziółko. Lekkoduch, leń i zarozumialec oraz tchórz. Zaangażować kogoś takiego do jakiegokolwiek zadania było szaleństwem. Trudno przytaczać wszystkie jego wybryki przed rozpoczęciem wyprawy. Był to po prostu mistrz świata w odwlekaniu tego momentu, wymyślaniu pretekstów oraz przede wszystkim dojeniu swoich mocodawców. Nie jesteśmy w stanie uwierzyć jak można było tolerować tego człowieka tak długo? Autor książki od początku daje nam do zrozumienia, że ekspedycja zakończy się jakąś katastrofą i, że ten von Haven będzie miał na to duży wpływ.

Drugi naukowiec Forsskål opisywany jest jako człowiek niezwykle utalentowany i do tego pracowity, z ogromnym zapasem energii. On właśnie w ramach oderwania się od głównego swojego zadania tj. obserwacji flory i fauny, gromadzenia egzemplarzy, opisywania ich itp. po godzinach opisywał tak rzetelnie życie gospodarcze toczące się w Kairze. Tych dwóch bardzo szybko się ze sobą pokłóciło. Jak to mówią trafiła kosa na kamień. Von Haven publicznie znieważył szwedzkiego polityka (Karola Gustawa Tessina) nazywając go „infamisem”. Na to Forsskål odparował „Kto infamisem Tessina nazywa, sam podły zdrajca” doprowadzając tym von Haven do furii. I tak wykopany został między nimi topór wojenny. Pozostali członkowie wyprawy, poza jednym, również nie polubili von Havena. Doszło do tego, że zaczęli nawet bać się o swoje życie. Okazało się bowiem, że von Haven podczas pobytu w Konstantynopolu odwiedził aptekę w której nabył arszenik. Towarzyszący mu Christian Kramer opowiedział o tym pozostałym członkom załogi. Słali oni listy z prośbami i groźbami (że ekspedycja może zakończyć się katastrofą) o wykluczenie von Havena z ekspedycji. Niestety z takich lub innych przyczyn ich prośby zostały zlekceważone.

Naturalną koleją rzeczy zacząłem kibicować Forsskålowi przeciwko temu strasznemu von Havenowi i w tym samym czasie wpadać w pułapkę, którą zastawił na mnie autor książki. Gdy już emocjonalnie zaangażowałem się w ten cały konflikt, nagle, autor przedstawia mi stanowisko kartografa Niebuhra na całą sprawę, o którym sądziłem, że jest zdecydowanym zwolennikiem Forsskåla.

(...) Niebuhr napisał (…), że ma równie mało zaufania do Forsskåla jak do von Havena. Już na początku listu przedstawił swój pogląd na życzenie ambasadora, aby wystąpił jako mediator między dwiema skłóconymi stronami. Nie udało mu się przywieźć ich do zgody: "skoro lichszym o wiele jestem od nich filozofem, jako że wysokie zdobyli w tej nauce stopnie, zawsze bywałem mocnej poruszony przedmiotem sporu niż sami antagoniści, a to z tej przyczyny, że jeżeli popatrzą na to wszystko z filozoficznego punktu widzenia, mogą uczynić nagły zwrot i prowadzić dalej swe badania, jakby nic nie zaszło". (…) Przez osiemnaście miesięcy (…) Niebuhr miał mnóstwo możliwości przyjrzeć się z bliska "wykształceniu i wiedzy prawdziwej". Był świadkiem uporczywych ataków Forsskåla pragnącego dostosować cele ekspedycji do potrzeb i poglądów Linneusza [nauczyciel i mentor Forsskåla]; obserwował paroksyzmy wściekłości von Havena przy najskromniejszych napomknięciach wskazujących brak kompetencji duńskiego profesora. Jeden miał tak mało skrupułów, że wymyślił szyfry, aby oszukać rząd duński; drugi ruszył w podróż z zapasem intryg i arszenikiem. Każdy na swój sposób był uparty i arogancki, opryskliwy i wymagający. Jeden energiczny, drugi leniwy, a obaj obnosili się z niezłomnym przekonaniem o własnej doskonałości. Uwzględniwszy nawet, że jedne z nich więcej miał w tym mniemaniu racji, trzeba stwierdzić, że ich towarzystwo musiało być ciężkim doświadczeniem dla ludzi o spokojniejszym usposobieniu. Oto "wykształcenie i wiedza prawdziwa", które przy bliższym zetknięciu okazały się mieszaniną skrytej ambicji i krzykliwych skarg, drobnych intryg i potwornego zarozumialstwa. (…) Skłonny był sądzić, że obaj antagoniści jako ludzie warci są jeden drugiego.

A teraz morał: gdzie dwóch się bije tam tam trzeci nie musi stanąć po jednej ze stron.

Dodam jeszcze coś czego nie jestem autorem, a co zasłyszałem i zapadło w pamięć. W westernie jak dwóch ludzi strzela do siebie to jeden jest dobry, a drugi zły. Ale może być zupełnie inaczej. Może obaj są źli. Może obaj są dobrzy.



tagi:

Janusz-Tryk
17 kwietnia 2021 10:19
2     880    2 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

Maginiu @Janusz-Tryk
17 kwietnia 2021 12:51

Sztuka bycia obiektywnym obserwatorem otaczającego nas świata wynika nie tylko i nie tyle z zakresu posiadanej wiedzy,  co przede wszystkim z osobowości, temperamentu  i charakteru. A przede wszystkim z doświadczenia życiowego.

Nie każdy będzie kartografem Niebuhrem...

 

zaloguj się by móc komentować

Janusz-Tryk @Maginiu 17 kwietnia 2021 12:51
17 kwietnia 2021 20:27

Tak. Właśnie tych dwóch dysponowało wiedzą w swoich dziedzinach, inteligencją i talentem. Być może to ich wybitność ich zepsuła. Świadomość że należą do elity. A Niebuhr szedł inną drogą. Późno zaczął się kształcić w swojej profesji.

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować